piątek, 30 października 2015

Rozdział 1 - Nowa szkoła, nowi znajomi.

Rozdział 1

   Nazywam się Carmen. Mam 16 lat. Mieszkam w uroczym miasteczku Rivervev w sporym domu.
Słówko o mojej rodzinie: rodzice i moja siostra zginęli 2 lata temu w wypadku samochodowym spowodowanym przez mojego eks chłopaka. Dlatego po ich śmierci mieszkałam z ciotką.
Tak, mieszkałam. Teraz już nie i chwała Ci Boże.
 Ciotka nic tylko marudziła, że już późno ( 21:45 ), a ja jeszcze nie śpię i nie wstanę następnego dnia do szkoły. Denerwowała mnie, owszem. Na szczęście w tym roku dostała propozycję pracy za granicą i musiała wyjechać. Od 3 miesięcy mieszkam sama, ale to bardzo dobrze. Do rzeczy !
    Dziś mój pierwszy dzień w nowym liceum.
Postanowiłam, że ubiorę się zwyczajnie, tak jak mi głowa podpowie.Założyłam zwykłą białą koszulkę, czerwoną bluzę, czarne rurki i czerwone conversy. Na szyi zawiesiłam srebrny wisiorek z serduszkiem, a rękę ozdobiłam czarnym zegarkiem.

Czerwone włosy związałam w luźną kitkę na lewą stronę. Pociągnęłam rzęsy tuszem, a na usta nałożyłam bezbarwną, wiśniową pomadkę. Przejrzałam się w lustrze. Okay, mogę podbijać świat !
Sprawdziłam godzinę na telefonie; 9:55. Zaczynamy lekcje, a właściwie 3 godziny wolne, o 10:30.
Zabrałam czarną torbę z ćwiekami i wyszłam z domu.
     Nie minęło 5 minut już jestem przed szkołą. ,, Liceum Słodki Amoris " . Ehe... Boże widzisz i nie grzmisz, w co ja się wplątałam. No nic, raz kozie śmierć !
   Ruszyłam przed siebie zdecydowanym krokiem. Zraz, ja chyba muszę iść do gospodarza. Eee... Luz, dam radę.
    Wzięłam głęboki oddech i zapukałam do niebieskich drzwi. Słysząc męski głos weszłam.
Ujrzałam wysokiego blondyna o złotych oczach.
- Cześć, jestem Carmen. Miałam zgłosić się żeby podpisać dokumenty.
- Tak, witaj. Jestem Nataniel miło mi Cię poznać.  - uścisnął mi rękę. - Podpisz tutaj.
Nabazgrałam swoje nazwisko, a Nat podstemplował dokument pieczątką.
- Możesz już iść. Teraz mamy lekcje w sali B.
Pożegnałam się krótko i wyszłam. Boże, jaki nudziarz ! Nie no, jak na razie szału nie ma. Wyszłam na dziedziniec. Większość ludzi zdążyła już przyjść. Podeszłam do białowłosej dziewczyny.
- Hejka, jestem tu nowa, mam na imię Carmen. - uśmiechnęłam się
- Cześć, jestem Rozalia. - odwzajemniła gest.
 Roza przedstawiła mnie kilku innym dziewczynom: 
Peggy - szkolna reporterka, wsadza nosa w nie swoje sprawy i trzeba uważać co się przy niej mówi. Ma czarne włosy.
Melania - niewysoka brunetka,tak samo sztywna jak gospodarz. Pasują do siebie, i to jak.
Violetta - bardzo nieśmiała, drobna dziewczyna o fioletowych włosach. Uwielbia rysować i szyć.
Iris -  rudowłosa. Ciekawie wygląda i jest bardzo miła.
Kim - ciemnoskóra dziewczyna o czarnych włosach do ramion. Czuję, że ona i Rozalia to będą moje najlepsze przyjaciółki.
Oprócz tego jest jeszcze Amber, Charlotte, Li i Klementyna. Czwórka damulek z tapetą na twarzy.
Usiadłam na ławce pod drzewem i rozmyślałam o spotkanych dotychczas osobach. Daje słowo, jeszcze nikomu nie zdarzyło się mieć czerwonego koloru włosów. 
  Nagle obok mnie usiadł jakiś chłopak ( i tu zwracam honor szkole ) o czerwonych włosach i szarych oczach.
- Hej mała, to moja ławka. - uśmiechnął się zadziornie
- Chciałeś powiedzieć BYŁA Twoja. Teraz jest moja. Jestem Carmen. - wyciągnęłam rękę.
- Taka mała, a taka wyszczekana. Kastiel. - odwzajemnił gest.
Przyjrzałam się uważniej chłopakowi. Hm wygląda na typ buntownika. Czerwona koszulka z logo mojego ulubionego zespołu, czarne jeansy, czerwone conversy i czarna skórzana kurtka. Pierwszy przystojny chłopak w tej szkole.
   Lekcje minęły nieubłaganie szybko. Pod koniec ostatniej po prostu nie mogłam usiedzieć w miejscu, ale posłusznie czekałam na dzwonek. * Drrrryń Drrrryń * Poderwałam się jak oparzona, chwyciłam torbę i wybiegłam na dwór. Wolność !!
- Hej, gdzie się tak spieszysz, co ? - odwróciłam się i zobaczyłam Kastiela.
- Nie teraz. Wracam do domu.
Uśmiechnął się zadziornie. O nie ! Ja wiem co on planuje ! Na 100 % chce mnie porwać... Haha ja to mam wyobraźnię.
- Lubisz psy ?
- No lubię, a co ?
- To masz szczęście, poznasz mojego. Nazywa się Demon. To owczarek francuski.
- No to ruszaj się, nie mam całej wieczności. - powiedziałam. Kas złapał mnie za rękę i poprowadził za sobą. Hola kolego ! Za blisko !   
     Stanęliśmy pod dwupiętrowym białym domem z ogrodem. 
-Wchodzisz czy czekasz ? - zapytał 
- No to chyba oczywiste, że wchodzę. - wywróciłam oczami udając zszokowaną jego głupotą.
- To się pospiesz, a i nie przestrasz się psa, jest dosyć duży. - mrugnął do mnie.
Ledwo otworzył drzwi, a ze środka wybiegł wielki, czarny pies z brązowym pyszczkiem.
- Ooooo ! Jaki uroczy ! - uklękłam obok psa i wyciągnęłam rękę. Polizał wierzch mojej dłoni i zaczął się łasić.
Kastiel spojrzał na Demona i na mnie ze zdziwieniem.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z moim psem ? 
Zaśmiałam się. 
- Wchodzisz, czy czekasz na zesłanie Boskie ?
Podniosłam się i weszłam do środka. Za mną dreptał pies.
Rozejrzałam się po przestronnym holu. Ściany pomalowane na biało. Podłoga z ciemnego drewna. Komoda i rama lustra w kolorze wiśni. 
- Ślicznie tu. - powiedziałam z zachwytem.
Chciałam wejść dalej gdy nagle ktoś złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Zapach uświadomił mi, że przylegam do Kastiela. Mimowolnie zarumieniłam się.
- Nie tak prędko. - wyszeptał mi do ucha. Poczułam jego ciepły oddech na szyi.

                      **********************************************
 Hej ! Oto przed Wami moje wypociny xD Natchnęło mnie i po prostu stukałam w klawiaturę.
Pamiętajcie, zostawcie komentarz i oceńcie jak mi wyszło !
See you :* 


2 komentarze: